Żyła raz żaba nad modrym stawem
I taką oto żywiła obawę:
"Bardzo się cieszę, że mam żabie ciało
I strach jest pomyśleć, co by się stało,
Gdybym zaklętą była królewną:
Wysoką, blondwłosą i pewnie zwiewną.
I ta królewna, gdy czar cały minie
Nie zechce siedzieć w bagiennej gęstwinie.
I tylko patrzeć, jak zjawi się książę,
Przed którym uciec na pewno nie zdążę.
I swym pocałunkiem mi życie zepsuje.
Tylko kryjówka mnie uratuje!
Muszę czym prędzej się zaszyć głęboko,
By nie dostrzegło mnie ludzkie oko."
I wnet się w gęstych szuwarach ukryła,
Skąd za dnia wcale nie wychodziła.
I całe swe życie ze strachu drżała.
Myślała o księciu, w nocy nie spała.
Lecz żaden książę się nigdy nie zjawił.
Na nic więc były żabie obawy.
I powiem Wam jeszcze, a wiem to na pewno,
Że żaba wcale nie była królewną.
Jaki więc morał ta bajka posiada?
Niedobrze, gdy całym życiem strach włada.
Anonymous: Zwykle książęta są mile widziani przez księżniczki.
Ewa:Smieszny i zabawny. Ale przede wszystkim mądry