Rzecze raz do kumy kuma:
"Czy wiesz, droga, co to puma?
To jest wielki kocur, który
ma zębiska i pazury,
i gdy głód go wielki bierze
pożreć może każde zwierzę.
Puma zwykle nocą chadza.
Żaden szelest jej nie zdradza.
Również wzrokiem nikt nie może
dostrzec pumy w nocnej porze,
bo po ogon aż od czoła
puma czarna jest jak smoła".
Na to krzyknie druga kuma:
"Ach, to straszne! Przecież puma
w naszej właśnie wiosce żyje!
Ledwie mrok chałupy kryje,
czarny stwór się cicho skrada.
Kto go spotka, temu biada!"
"Tak, wiem o tym, moja droga.
Puma jest już w naszych progach.
Dziś widziano ją w stodole.
Potem szybko biegła w pole.
Kiedy wróci? Z której strony?
Zwierz to wszak nieodgadniony."
Tak by pewnie plotkowały
może nawet miesiąc cały,
gdyby wnet się nie zdarzyła
rzecz, co baby przeraziła.
Nagle coś zaszeleściło
i za płotem wnet się skryło,
i że ciągle tam siedziało
tylko po tym się poznało,
że na trawie cień legł szary,
że łypało coś zza szpary.
Baba z babą jak nie wrzaśnie:
"To powrócił potwór właśnie!"
I chwytając się za kiece
gdzieś na oślep jęły lecieć
wierząc święcie w swoje słowa,
że to puma tam się chowa.
A tymczasem, drogie dzieci,
niechaj strach Was nie obleci.
No bo oto, spoza płota,
wychynęła mordka kota
a nie żadnej strasznej pumy,
jak wmawiały sobie kumy.
Niech mi każdy teraz wierzy:
Plotkom ufać nie należy!